Wraca temat transferu do zagranicznego klubu Michała Pazdana. Filar obrony Legii Warszawa i reprezentacji Polski nosi się z zamiarem zmiany pracodawcy od dłuższego czasu, ale w dwóch ostatnich okienkach transferowych nie udało mu się znaleźć klubu, który wyłożyłby za niego 2,5 miliona euro. Tyle bowiem jest zapisane w kontrakcie, a działacze Legii nie mają zamiaru oddawać go za mniejsze pieniądze. Czy zimą defensor w końcu zmieni otoczenie?
Na ten moment nie wiadomo jakie kluby wchodzą w grę. Jakiś czas temu Pazdan zmienił medżera. Został nim Mariusz Piekarski i to on ma mu pomóc w zagranicznym transferze. Wcale jednak nie musi być to łatwe zadanie, ponieważ w rundzie jesiennej doświadczony obrońca nie grał szczczególnie imponująco. Miewał zdecydowanie lepsze miesiące w karierze, a i tak po nich nie zmienił klubu.
Teraz problemem może okazać się również kwota odstępnego, bo za Pazdana trzeba zapłacić około 2,5 miliona euro. – Na pewno nie oddam Michała za pół darmo. Mam dla niego wielki szacunek, ale muszę mieć na względzie dobro klubu – zaznaczył w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z Super Expressu prezes Legii, Dariusz Mioduski.
Okazuje się, że Legia może sprzedać kluczowego piłkarza za kwotę niewiele mniejszą niż jest zapisana w kontrakcie. – Michał może odejść zimą, ale pod pewnymi warunkami. Wiadomo, że ma klauzulę (2,5 mln euro – przyp. red.) i jeśli ktoś ją zapłaci, to nie mamy nic do powiedzenia. A czy jest tu pole do negocjacji? W jakimś sensie tak. Ale na konto klubu musi wpłynąć ponad 2 miliony euro, nawet bliżej 2,5 – cytuje słowa prezesa Mioduskiego Super Express.
Przypomnijmy, Pazdan gra w Legii od lipca 2015 roku. Przyszedł do tego klubu za ok. 700 tysięcy euro z Jagiellonii Białystok.
*Fotografia pochodzi ze strony przegladsportowy.pl.