Kamil Grosicki spełnił jedno ze swoich największych marzeń – podpisał kontrakt z klubem Premier League. We wtorek wieczorem media obiegła informacja o tym, że występujący w Rennes pomocnik udał się do Anglii, by negocjować warunki kontraktu z Hull City. Wcześniej do porozumienia mieli dojść przedstawiciele obu klubów. Ostatecznie popularny „Grosik“ dogadał się z działaczami „Tygrysów“ i został oficjalnie ich piłkarzem.
Temat transferu do Hull City pojawił się dosyć późno, bo w ostatnich dniach zimowego „okienka“ transferowego. Sprawa nabrała tempa i rozgłosu dopiero w ostatnich godzinach. Wtedy Przegląd Sportowy poinformował, że Grosicki wsiadł w samolot i udał się na rozmowy z działaczami Hull City. Głównym pytaniem, jakie sobie zadawano, było to czy piłkarz zdąży dogadać się w sprawie swojego kontraktu. Ku jego uciesze, udało się.
Kibice mogli przeżyć małe deja vu. Już latem pomocnik reprezentacji Polski był bowiem bliski przenosin na Wyspy Brytyjskie. Wtedy również wszystko działo się w ostatnich godzinach, tyle, że zainteresowani zawodnikiem byli przedstawiciele innego angielskiego klubu, Burnley. „Grosik“ poleciał na rozmowy, był zdeterminowany, by zmienić barwy, ale kluby ostatecznie nie doszły do porozumienia. Piłkarz załamany wrócił do Francji.
Zimowa historia miała już happy end. Kilkadziesiąt minut po północy na oficjalnym koncie Hull City na Twitterze pojawiła się informacja o tym, że „Tygrysom“ udało się pozyskać Grosickiego. Polski skrzydłowy podopisał 3,5-letni kontrakt, a Anglicy za jego transfer zapłacą Stade Rennes 9 milionów euro. W umowie zapisano również, że jeżeli Hull utrzyma się w Premier League, to przeleje na konto Francuzów dodatkowy milion euro.
* Fotografia pochodzi ze strony twitter.com/Hull City.