W kończących 18 kolejkę spotkaniach na kibiców czekały dwa szlagierowe spotkania, jako pierwsi na placu boju stanęli pretendenci do mistrzostwa Polski, piłkarze Legii Warszawa który zmierzyli się na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze.
Legia Warszawa 2-1 Górnik Łęczna
Faworytem spotkania była drużyna z Warszawy, mimo wpadki jaką zaliczyli w Białymstoku ratując w ostatniej sekundzie wynik spotkania ( 2-2), to oni byli drużyną która powinna zgarnąć 3 pkt. Za Legią przemawiały również statystyki bezpośrednich spotkań z piłkarzami z Lubelszczyzny (ostatnie 2 spotkania zakończone wynikami 2:0 na korzyść Wicemistrzów Polski).
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, do składu Legionistów powrócili Dusan Kuciak i Michał Pazdan. W punkt godziny 18:00 sędzia Złotek dał znak rozpoczęcia spotkania.
Legioniści zaczęli spotkanie z wysokiego „C”, już w 4′ minucie objęli prowadzenie, podanie w środek pola posłał Łukasz Broź, przejmujący piłkę Ondrej Duda bez zastanowienia przekazał ją do Nemanji Nokilica a ten pewnym strzałem na pustą bramkę otworzył wynik spotkania.
W 30. minucie dołożyli kolejne trafienie. Duda podał prostopadle do Nikolicia, a ten w dogodnej sytuacji posłał futbolówkę w długi róg i po raz kolejny golkiper Górnika musiał skapitulować.
Do końca pierwszej połowy goście zdołali tylko raz przedostać się pod bramkę Legionistów w dodatku oddając niecelną próbę strzału.
2 połowa, to pełna kontrola spotkania przez prowadzących, mieli inicjatywę i nie dali rywalom rozwinąć skrzydeł – niestety w piłkarzy Legii końcem spotkania wkradła wścibska pewność siebie. W 87′ minucie Leandro przeprowadził rajd lewą stroną, wyprzedził Brozia i dośrodkował na głowę do wbiegającego Grzegorza Bonina. Pomocnikowi z Łęcznej nie pozostało już nic innego, jak trafić do siatki. Do końca spotkania wynik się nie zmienił.. ale końcówka pokazała, że Polskie kluby są słabe mentalnie a zawodnicy na siłę szukają w sobie gwiazdy.
Lech Poznań 2-0 Wisła Kraków
Do wykonania planu minimum Lecha Poznań jakim jest awans na koniec rundy do pierwszej 8 potrzeba było w tym spotkaniu wygranej. Tym razem na torach do sukcesu 'Kolejorza’ stała Krakowska Wisła która została zdetronizowana w Krakowie przez Cracovię Kraków podczas 17 kolejki. Biała Gwiazda uległa na własnym stadionie pasom 2-1 a zdobywcą jedynej bramki był Paweł Brożek.
Podczas ostatniej konferencji prasowej trener Jan Urban powiedział – Lech nie gra efektownie, ale efektywnie. Śmiało można takim stwierdzeniem określić również dzisiejsze spotkanie.
Na ławce Białej Gwiazdy w roli debiutanta występował trener Marcin Broniszewski. Już na samym początku, szkoleniowiec Wiślaków mógł pomyśleć, że spotkanie nie będzie się układać po jego myśli. W 6′ minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić najlepszy strzelec Krakowian, Paweł Brożek a kwadrans później z powodu czerwonej kartki po za boiskiem wylądował Maciej Sadlok, popisując się bezmyślnym faulem – pociągając za koszulkę Karola Linettego. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny a skutecznym wykonawcą był Kownacki. Od tego momentu było wiadome, że katastrofa mogła by powstrzymać Lechitów od pełnej zdobyczy punktowej.
Lech Poznań przez całe spotkanie prowadził piłkę i raz po raz napierał na bramkę Krakowian. W końcowym rozliczeniu zawodnicy niebieskich oddali 23 strzały. W pewnym momencie, ofensywa Kolejorza wyglądała jakby biła głową w mur, aż do 88′ minuty w której mur pękł a autorem destrukcji był Szymon Pawłowski podwyższając wynik spotkania na 2:0.
Do siódmej Wisły i ósmego Górnika Łęczna traci po jednym oczku, czyli jest bardzo blisko znalezienia się do końca roku w strefie mistrzowskiej. Za Jana Urbana Kolejorz jeszcze nie przegrał.