Robert Lewandowski nie zdołał wywalczyć korony króla strzelców niemieckiej Bundesligi. Przed ostatnią kolejką sezonu 2016/2017 reprezentant Polski prowadził w zestawieniu z dorobkiem 30 bramek, wyprzedzając o jedną Pierre-Emericka Aubameyanga, ale ostatecznie to gracz Borussii Dortmund okazał się najlepszym snajperem ligi. W sobotnie popołudnie czarnoskóry napastnik strzelił dwie bramki, Lewandowski natomiast nie zdołał powiększyć swojego dorobku.
Rywalizacja o koronę króla strzelców w Bundeslidze pomiędzy Lewandowskim, a Aubameyangiem praktycznie od początku sezonu była bardzo zacięta. Dwaj najskuteczniejsi piłkarze swoich drużyn co chwilę prześcigali się w klasyfikacji, ale ostatecznie na finiszu o jedno trafienie lepszy okazał się reprezentant Gabonu. To właśnie on w ostatnich spotkaniach częściej pokonywał bramkarzy rywali.
Lewandowski w przedostatniej kolejce zdobył dwie bramki w meczu z Lipskiem. Wówczas wydawało się, że dorobek 30 goli i perspektywa kolejnego meczu z niezbyt mocnym Freiburgiem praktycznie zapewniają Polakowi tytuł najskuteczniejszego gracza w Bundeslidze.
Rzeczywistość okazała się jednak dla niego brutalna. W sobotę „Lewy“ nie zdobył żadnej bramki, a jego konkurent dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w rywalizacji z Werderem Brema. Co więcej, drugiego gola Aubameyang zdobył rzuztem na taśmę, bo uderzeniem z rzutu karnego dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.
Kibice przez długi czas zastanawiali się, co stanie się w przypadku równej liczby goli napastników. Regulamin Bundesligi mówi o tym, że w takiej sytuacji przyznawane są nagrody dla obu zawodników. Niestety, taka sytuacja nie miała miejsca, a klasyfikację wygrał Aubameyang.
* Fotografia pochodzi ze strony goal.com.