W wigilię Święta Trzech Króli odbył się w Dębicy VI Międzynarodowy Noworoczny Turniej Piłkarski o Puchar Burmistrza Miasta Dębica. Udział w Turnieju wzięła udział mdz. innymi Drużyna Wisły Kraków w składzie: Marek Motyka, Kazimierz Kmiecik, Zdzisław Janik, Grzegorz Pater, Jacek Matyja. W gronie rywalizujących zespołów była również Reprezentacja Śląska Oldbojów, Reprezentacja Aktorów Polskich (m.in. Jarosław Jakimowicz, Marcin Mroczek, Przemysław Cypriański, Tomasz Schimscheiner oraz gościnnie Piotr Reiss i Piotr Świerczewski), a także ekipa z Chorwacji oraz Polonez Wiedeń.
Właśnie w spotkaniu grupowym pomiędzy Reprezentacją Artystów a drużyną Polonez Wiedeń doszło do bardzo brzydkiego zachowania jednego z zawodników. Mowa dokładnie o bandyckim wybryku Piotra Świerczewskiego (Reprezentacja Artystów). Po jednym z wielu fauli Świerczewskiego zagotowało się na parkiecie. Doszło do przepychanek obu zespołów, w finale których Świerczewski nokautującym ciosem z pięści uderzył dużo starszego od siebie zawodnika z Wiednia. Od razu po tym zdarzeniu na boisku pojawili się medycy którzy reanimowali gracza.
Drużyna z Wiednia wycofała się z turnieju natychmiast mimo, że „Artyści” oddali mecz walkowerem.
Całe wydarzenie odbyło się przy pełnej hali. Na trybunach oprócz oficjeli byli także dzieci które widziały całe zdarzenie. Na razie nie wiadomo jak się skończy sprawa „Świra”, PZPN oficjalnie wydarzenie skomentował
– Nie znamy szczegółów; wiemy tylko, że trener Świerczewski był w Dębicy prywatnie – powiedział nam w krótkim komentarzy rzecznik PZPN-u, Jakub Kwiatkowski
W Wywiadzie dla polastsport.pl, główny winowajca tłumaczy się tym że…. został sprowokowany.
I Pan go położył jednym ciosem? (poslatsport.pl)
-No nadział się. Zostałem sprowokowany. On chciał mnie uderzyć pierwszy, ale byłem szybszy. Ja go nie zaatakowałem. Ja się broniłem. (Świerczewski)Co było dalej?
-Gościa podnieśli. Meczu nie dokończyliśmy. A po turnieju chłop cały i zdrowy poszedł na bankiet, gdzie pił dalej. Ta drużyna to byli jacyś budowlańcy z Wiednia i chcieli się zabawić. Nikt im nie przeszkadzał. A kierownik jakby siedział na swoim miejscu, to by nie dostał.W mediach winnym jest jednak Pan…
-Gdybym jechał samochodem i wpadłby mi po auto pijany facet, to byłaby moja wina? Byłoby mi głupio, jasne, ale przecież gość nie musiał pić i pchać się pod auto. Tu było podobnie. Miałem nie reagować, kiedy ktoś mnie obrażał i jeszcze do mnie doskoczył? Gazetom potrzebny jest skandal, to wyciągnęli te zdarzenie. Zamiast zająć się Amber Cup, Galą Mistrzów Sportu czy dobrą grą polskich siatkarzy, ktoś chce zrobić zamieszanie. Gdyby pobiło się dwóch Mietków, nikt by nawet nie zwrócił na to uwagę. Bez sensu.Żałuje Pan tego, co się stało?
– Wyszło głupio, ale nie zawiniłem. Czasem się tak zdarza, że dorośli mężczyźni dadzą sobie po gębach, aby wyjaśnić nieporozumienia. Szkoda, że media insynuują coś innego, niż miało miejsce