Przygoda Freddy’ego Adu z Sandecją Nowy Sącz zakończyła się … zanim się jeszcze zaczęła. W poniedziałek były reprezentant Stanów Zjednoczonych przyleciał do Polski i na testach miał przebywać do soboty. Już dzsiaj wiadomo jednak, że w LOTTO Ekstraklasie nie zagra, a przynajmniej nie w barwach Sandecji. We wtorek piłkarz przeszedł badania, a ich wyniki skłoniły działaczy do podziękowania zawodnikowi.
Z medialnego punktu widzenia cała akcja związana z możliwością zakontraktowania piłkarza, który swego czasu był określany jako „Amerykański Pele“ było strzałem w dziesiątkę. O testach 28-latka pisały i mówiły media na całym świecie. Sandecja marketingowo na tym skorzystała, ale jednocześnie z wystawiła się na śmieszność. Pomysł testowania zawodnika, który w ostatnich dwóch latach grał niewiele, a do tego nie mógł znaleźć klubu w amerykańskiej MLS teraz wydaje się bardziej absurdalny niż kilka dni temu.
Testy medyczne tylko bowiem potwierdziły, że Adu obecnie nie jest gotowy na grę na zawodowym poziomie (i nie wiadomo czy jeszcze będzie, ponieważ ma już 28 lat i nie widać perspektyw na wyjście z marazmu). Ostatnio Amerykanin grał w Tampa Bay Rowdies, klubie występującym w United Soccer League, która z profesjonalnym futbolem ma niewiele wspólnego.
Po tym, jak okazało się, że Adu ma bardzo słabe wyniki badań można stwierdzić, że jedyną osobą, która przeczuwała, że z testów nie wyniknie nic dobrego był trener Radosław Mroczkowski. Szkoleniowiec Sandecji od początku mówił, że nie on jest inicjatorem testów, a co więcej – nie zamierza sprawdzać tego zawodnika. – O testach dowiedziałem się z mediów. To chyba jakiś żart – cytuje słowa trenera Przegląd Sportowy.
Dzisiaj okazuje się, że miał rację, choć jego pozycja w klubie nie jest zbyt mocna. Nieoficjalnie mówi się, że działacze beniaminka prowadzili już rozmowy z Maciejem Bartoszkiem, byłym opiekunem Korony Kielce.
* Fotografia pochodzi ze strony sbisoccer.com.