Siemaszko nie czuje się winny. „Ruch nie spadł przeze mnie“

– Nie jestem winny temu, że spadli. Liga trwała długo, wszyscy wiemy, jak zadłużony był Ruch. Moja bramka to tylko jedna ze składowych. Przyczyn było wiele – powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Rafał Siemaszko, piłkarz Arki Gdynia, który zasłynął bramką strzeloną ręką. W dużej mierze to ten gol zadecydował o utrzymaniu Arki w ekstraklasie kosztem Ruchu i Górnika Łęczna.

W obszernej rozmowie z red. Izą Koprowiak napastnik gdynian opowiada o emocjach związanych z pamiętnym golem. – Przez kilka pierwszych nocy nie mogłem spać. Wciąż zastanawiałem się, co będzie dalej. Piłka odbiła się, wpadła… – stwierdził Siemaszko.

– Myślałem nawet o tym, by wziąć to na siebie, by chociaż arbitra zostawili w spokoju. Trafiło na niewłaściwego człowieka. Inny może by to zignorował, ja się bardzo przejmowałem – dodał.

W każdym razie Siemaszko jasno stwierdził, że nie czuje się winny spadku Ruchu. W rozmowie zabrakło jednak kwestii degradacji Gónika Łęczna, który w takim samym stopniu, a może nawet większym, ucierpiał na nieprawidłowej bramce Siemaszki. Gdyby w tamtym spotkaniu Arka nie zobyła punktu, to byłaby w trudniejszym położeniu przed ostatnią kolejką. Wówczas nawet zwycięstwo nad zaprzyjaźnionym Zagłębiem Lubin nie gwarantowałoby ekipie z Gdyni utrzymania.

Dzisiaj można już tylko na ten temat „gdybać“, ale fakt jest taki, że gol strzelony ręką przez Siemaszkę zapewnił utrzymanie Arce kosztem innych drużyn. Być może i napastnik nie jest winny spadku chorzowian, ale do kwestii Górnika Łęczna się nie odniósł…

* Fotografia pochodzi ze strony sport.interia.pl.

About marm

Zobacz również:

Marko Vesović blisko Legii Warszawa

Wiele wskazuje na to, że wkrótce Legia Warszawa będzie mogła ogłosić pierwszy zimowy transfer. Działacze …

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.