Jeżeli ktokolwiek liczył na to, że ostatni mecz Ruchu Chorzów w LOTTO Ekstraklasie będzie przebiegał w pokojowej atmosferze, to grubo się mylił. Już przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna docierały głosy mówiące o tym, że środowisko kiboli szykuje „atrakcje“. W drugiej połowie piątkowego spotkania się to potwierdziło. Z trybun na płytę boiska leciały race, kibole podpalali flagi, a mecz dwukrotnie był przerywany. Ostatecznie interweniowała policja, która po zakończeniu spotkania na koniach pojawiła się na murawie.
Mecz Ruchu z Górnikiem dla tej pierwszej drużyny nie miał większego znaczenia. Wszystko dlatego, że po ubiegłotygodniowym remisie z Arką Gdynia 1:1 zespół stracił szansę na utrzymanie w LOTTO Ekstraklasie. Nadzieję na zachowanie statusu ekstraklasowicza mieli jeszcze piłkarze z Łęcznej, ale ostatecznie na nadziejach się zakończyło. W tym sezonie z rozgrywkami pożegnały się zatem Ruch i Górnik.
Jeśli chodzi o wydarzenia na stadionie, to przez pierwszą część meczu niewiele wskazywało na to, że może dojść do zamieszek. Mogło się wydawać, że kibice zaplanowali tylko małą oprawę. Na początku drugiej połowy na trybunach odpalono jednak race, które wrzucano na płytę boiska. Mecz został przerwany, by po kilku minutach ponownie go wznowić. Jednak nie na długo, ponieważ na płytę wleciała kolejna „porcja“ rac. Ostatecznie sytuacja po części została opanowana, mecz mógł zostać wznowiony i dokończony.
Na trybunach obiektu przy ul. Cichej nie było jednak cicho i spokojnie. Kibole zachowywali się agresywnie, a policja i służby ochrony musiały być w gotowości. Po końcowym gwizdku część osób wbiegła na boisko (większość prawdopodobnie w celu wzięcia koszulek od piłkarzy), ale wówczas do akcji wkroczyła policja. Na płycie mundurowi pojawili się na koniach, a niektórzy z psami. Zatrzymano kilka osób, a jak donosi Dziennik Zachodni, udało się to głównie dlatego, że policja przechytrzyła kiboli, bo była na boisku w… kamizelkach fotoreporterów.
* Fotografia pochodzi ze strony eurosport.onet.pl.