W piątkowy wieczór poznaliśmy drugiego spadkowicza z LOTTO Ekstraklasy. Do Ruchu Chorzów, który przed tygodniem stracił szansę na zachowanie ligowego bytu dołączył Górnik Łęczna. Piłkarze trenera Franciszka Smudy zremisowali w ostatnim spotkaniu z „Niebieskimi“ 2:2, ale tak naprawdę wynik ten nie miał znaczenia, ponieważ Arka Gdynia pokonała na wyjeździe Zagłębie Lubin 2:1.
Dokładnie o godzinie 20:30 na czterech stadionach drużyn z grupy mistrzowskiej rozpoczęły się spotkania w ramach 37. kolejki. Kibiców najbardziej ciekawiły jednak wydarzenia na dwóch stadionach: w Chorzowie, gdzie Ruch grał z Górnikiem i w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmowało Arkę. Tam trwała bowiem walka o utrzymanie. W pozostałych dwóch potyczkach mecze nie miały większego znaczenia.
Nie od dzisiaj wiadomo, że kibice Zagłębia i Arki mają tzw. „zgodę“. Z Lubina zaczęły docierać informacje o tym, że tamtejsi kibice wolą, aby ich piłkarze przegrali z rywalami z Trójmiasta, bo to zagwarantuje Arce utrzymanie w LOTTO Ekstraklasie. Przed meczem gracze Zagłębia zapewniali, że podejdą do rywalizacji w pełni profesjonalnie i z zaangażowaniem. Ostatecznie gospodarze przegrali z Arką 1:3, a niektóre osoby oglądające mecz twierdzą, że „Miedziowi“ nie zagrali na miarę swoich możliwości.
Wynik meczu w Lubinie dał utrzymanie Arce i pogrążył Górnika Łęczna, który zremisował z Ruchem 2:2, choć prowadził 2:0. Zapewne podopieczni trenera Franciszka Smudy pokonaliby chorzowian, ale kiedy dowiedzieli się, że potyczka w Lubinie zakończyła się wygraną Arki, a mecz w Chorzowie jeszcze trwał, gdyż był przerwany przez zamieszki na stadionie, z gości uszło powietrze.
Tym samym łęcznianie po trzech latach spędzonych w elicie ponownie muszą pogodzić się ze spadkiem. – Sami jesteśmy sobie winni – powiedział nam po meczu Grzegorz Bonin, jeden z najlepszych graczy Górnika w sezonie 2016/2017.
* Fotografia pochodzi ze strony dziennikwschodni.pl.