Dokładnie o północy zostało zamknięte letnie „okienko” transferowe. Kamil Grosicki tego lata nie będzie jednak wspominał zbyt miło. Powód? Był o krok od transferu do angielskiego Burnley, ale w ostatniej chwili działacze wycofali się z negocjacji – donosi Przegląd Sportowy. Prawdopodobnie Anglicy stracili cierpliwość do przedstawicieli Rennes (aktualny pracodawca Polaka) i stwierdzili, że nie osiągną konsensusu.
O możliwości przenosin skrzydłowego reprezentacji Polski do Premier League informowaliśmy na łamach goals24 wczoraj. Właśnie w środę piłkarz postanowił polecieć do Burnley i ustalić warunki indywidualnego kontraktu. „Grosik” szybko doszedł do porozumienia, przeszedł testy medyczne i miał podpisać trzyletnią umowę.
Od początku negocjacje na linii Brunley – Rennes były burzliwe. Wszystko rozbijało się o kwotę odstępnego za piłkarza. Anglicy oferowali około sześciu milionów euro, a Francuzi liczyli na około osiem. Na chwilę obecną nie wiadomo jednak, czy to właśnie rozbieżności finansowe sprawiły, że rozmowy zakończyły się fiaskiem.
Taki obrót spraw dla Grosickiego jest najgorszym możliwym scenariuszem. Skrzydłowy od zawsze marzył o grze w Premier League, a teraz miał ją na wyciągnięcie ręki. Niestety, piłkarz musiał wrócić do Warszawy na zgrupowanie reprezentacji Polski ze spuszczoną głową. – Z transferu nici. Wracam do Polski – cytuje słowa zawodnika Przegląd Sportowy.
Kolejną rundę „Grosik” spędzi zatem w Rennes. Trudno bowiem spodziewać się, by strony zdecydowały się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Francuzi na odejściu piłkarza chcą trochę zarobić i dlatego temat ewentualnego transferu powróci zapewne zimą.
* Fotografia pochodzi ze strony sport.se.pl.